Nie ma chętnych na wprowadzenie regulaminu na terenie targowiska?
Do ostrej wymiany zdań doszło w trakcie posiedzenia Komisji Finansów, Gospodarki Komunalnej i Rozwoju między przedstawicielami Nowej Targowicy, właścicielami okolicznych terenów oraz radnymi. Powodem była prośba władz spółki Nowa Targowica o uchwalenie proponowanego przez nich regulaminu, który określiłby granice targowiska. Propozycję radni jak i władze miasta skomentowali krótko: prawo nam na to nie pozwala.

Na zdjęciu: Marian Hreśka przemawia podczas Komisji Finansów, Gospodarki Komunalnej i Rozwoju
Spotkanie rozpoczęło się od wystąpienia Mariana Hreśki, udziałowca spółki Nowa Targowica, który przedstawił radnym propozycję uchwalenia przez miasto proponowanego przez nich regulaminu na terenie jarmarku, który określałby granice jarmarku. Według niego zapobiegłoby to dzikiemu rozrastaniu się targowiska, ale także poprawiłoby bezpieczeństwo handlarzy i kupujących – w szczególności w obrębie dróg i chodników. Przybliżył jednocześnie zapisy ustawy o samorządzie gminnym na temat zaspokajania potrzeb wspólnoty.
– Ludzie handlują na krawężnikach, na ulicach, wszędzie. W walce z panującym chamstwem proszę o uchwalenie takiego regulaminu dla naszego targowiska – zakończył Marian Hreśka.
W odpowiedzi burmistrz Grzegorz Watycha wytłumaczył, że jego stanowisko w tej sprawie nie zmieniło się od ostatniego razu – czyli od kwietnia, kiedy to temat wprowadzenia regulaminu na terenie targowicy również był poruszany na posiedzeniu komisji.
– Stan prawny się nie zmienił – konkludował burmistrz Nowego Targu, oddając głos mecenasowi Arturowi Pustówce, który przedstawił zapisy prawa mówiące wprost: samorząd nie może ingerować w zarządzanie obiektu prywatnego.
– Uchwała rady nie może dotyczyć dwóch kwestii: sposobu korzystania z terenu, który nie jest gminnym obiektem, ponieważ targowisko jest prowadzone przez podmiot zewnętrzny, a także w ramach aktu prawa miejscowego nie możemy regulować spraw cywilno-prawnych, czyli wyboru zarządcy, kompetencji zarządcy, zarządu mieniem gminy – tłumaczył mec. Pustówka.
Stanowisko władz miasta nie usatysfakcjonowało przedstawiciela spółki Nowa Targowica, który kazał prawnikowi Pustówce następnym razem „przygotować się do spotkania”.
– Targowica powstała na terenach miejskich i prywatnych. Bez parkingów i ziem miasta Targowica nie istnieje. Chcemy, aby został uchwalony regulamin, aby ustalić granice dzikiego handlu, bo obecnie nad tym nie panujemy – mówił Hreśka, proponując uchwalenie podobnego regulaminu, jaki panuje w Krzeszowicach.
„Proszę nie odwracać konia do góry nogami”
Wraz z rozwojem dyskusji dochodziło do coraz większych emocji, a i również coraz mniej kulturalne sformułowania zaczęły padać. Adwokat prezentujący urząd miasta – mówiąc o uporządkowaniu teren targowiska – nie widział możliwości zajęcia pasa drogowego czy chodnika, z kolei Hreśka tłumaczył, że takie prawa zostały nadane wraz z wydzieleniem terenu pod handel. Kiedy Grzegorz Watycha zwrócił Hreśce uwagę, że najpierw powinni zrobić porządek u siebie, a później brać się za porządkowanie terenów sąsiadujących, w odpowiedzi usłyszał, że budy postawione m.in. przy latarni czy przedzielenie targowiska płotem to nie ich sprawka.
Wówczas kłamstwo Hreśce zarzuciła Katarzyna Guziak, występująca jako „córka pana z przyległej działki”.
– Kto postawił płot? – dopytywała Guziak, ale żaden z obecnych na posiedzeniu nie przyznał się do odpowiedzialności za kontrowersyjną konstrukcję. Nie doczekawszy się odpowiedzi, obwiniała Hreśkę, że sprawę regulaminu stara się zataić przed innymi. – Co znajduje się w punktach proponowanego przez was regulaminu? Czy czasem nie ma tam odcięcia od jarmarku terenów prywatnych? Podejrzewam, że pan Hreśka chce wprowadzić administratora, czyli zarządcę danego terenu. A to oznaczać będzie, że odetnie pozostałych terenów od targowiska.
– Regulamin został stworzony jeszcze przed otwarciem targowicy. Mieliście dostęp do dokumentów, spotykaliście się z nami wielokrotnie, proszę nie odwracać tutaj „konia do góry nogami” – odpowiadał udziałowiec spółki Nowa Targowica.
Pomiędzy kilkoma z obecnych na posiedzeniu właścicielami terenu targowiska rozgorzała kłótnia, którą przerwać zdołał dopiero przewodniczący komisji Jacenty Rajski. Następnie głos zabrał Marek Fryźlewicz, który potępił chęć rozstawiania straganów wedle woli jednego z administratorów, jednocześnie dopytując mec. Pustówkę o podjęcie próby uporządkowania skonfliktowanego terenu.
„To że macie bałagan i burdel to o was źle świadczy”
Swoje trzy grosze w dyskusję włożyła również mec. Karolina Szews, występująca w imieniu spółki Nowa Targowica, przekonując, że obiekt w postaci targowiska nie należy do spółki Nowa Targowica a do… miasta.
– Adwokat reprezentujący urząd miasta sam zaczął swoją wypowiedź od tego, że interpretacje mogą być różne. Według prawa targowiska należą do zadań własnych gminy. I to targowisko powstało w porozumieniu z podmiotami prywatnymi, dlatego moim zdaniem mówimy tu o obiekcie gminnym użyteczności publicznej.
– Macie wewnętrzny regulamin? – zapytała przedstawicieli Nowej Targowicy radna Danuta Sokół, a gdy usłyszała twierdzącą odpowiedź, dodała: – To że macie bałagan i burdel to o was źle świadczy.
– Mamy regulamin na terenach, którymi zarządzamy. Ale nie mamy regulaminu na działkach gminnych, które nie należą do spółki i na działkach prywatnych – tłumaczył jej Hreśka.
– Pan rządzisz u siebie i sam pan ustalasz zasady, taka jest podstawa prawna – komentowała radna. – My, jako miasto, nie mamy żadnego prawa do tego, co proponujecie. Myśmy wynajęli grunt, który teraz należy do pana. Nie przekona mnie pan, że teraz ja mam panu ustalać regulamin. To tak jakby pan przyszedł do mojej spółdzielni, uchwalilibyśmy wewnętrzny regulamin, a następnie poszlibyśmy do burmistrza, żeby mi burmistrz ustalał zasady działania w mojej spółdzielni. Absolutnie, co jest moje, to tam sobie rządzę. I tak powinno być w waszym przypadku.
„Nie wierzmy w prawo, nie łudźmy się panowie”
Hreśka wytłumaczył, że swój problem zgłosił do komisji, ponieważ burmistrz nie podjął żadnej decyzji w sprawie waśni właścicielskich na terenie targowiska, na co Grzegorz Watycha odpowiadał, że jako burmistrz nie powinien być traktowany jako mediator Hreśki z innymi właścicielami tamtych terenów. W międzyczasie radni zaproponowali pomoc w postaci zwrócenia się z prośbą do Policji o wysłanie na teren targowiska patroli, które pociągnęłyby do odpowiedzialności tych handlarzy, którzy rozstawili własne stragany w niedozwolonych miejscach. Jednocześnie radna Danuta Sokół wskazała, że takie działanie powinno leżeć w gestii prezesa targowicy.
Kiedy Hreśka – po raz kolejny – zarzucał władzom miasta i reprezentującemu ich adwokatowi nieznajomość prawa, Artur Pustówka wytłumaczył w najprostszy możliwy sposób, że wszystkie kompetencje zostały oddane spółce dzierżawiącej teren targowiska.
– Nie wierzmy w prawo, nie łudźmy się panowie – radził adwokatowi Marian Hreśka, tłumacząc, że jego jedyną intencją jest, aby na terenie targowiska zapanował porządek.
Pod koniec dyskusji radny Andrzej Swałtek poparł działania Mariana Hreśki, argumentując, że należy zapobiec dzikiemu rozprzestrzenianiu się targowiska. Natomiast Lesław Mikołajski przypomniał, że preferencyjną stawką opłaty targowej dla terenu spółki Nowej Targowicy była złotówka, natomiast gdzie indziej cztery złote. Jak wskazywał radny, mimo tego zapisu inkasenci pobierają obecnie opłaty – zarówno od handlarzy stacjonujących na terenie Nowej Targowicy jak i na terenach jej przylegających – w wysokości jednego złotego. Władze miasta tłumaczyły, że decyzja o tym oparta została o zasady konkurencji i dotyczy wyłącznie terenów ściśle przylegających do Nowej Targowicy.
– Sami opracujcie własny regulamin, taki, żebyśmy my nie musieli tam interweniować. Nie chcemy się mieszać w wasze waśnie sąsiedzkie – zakończył posiedzenie przewodniczący Komisji Finansów, Gospodarki Komunalnej i Rozwoju Jacenty Rajski.
/ps/
Komentarze
Ot widać kto jaki ma interes... to kompletny skandal z ta spółeczką