Zmarnowana szansa „Szarotek” po meczu, który przeszedł do historii. Trwał … dwa dni (aktualizacja: zdjęcia)
Siódmy mecz będzie potrzebny by wyłonić zwycięzcę w półfinałowej serii hokeistów TatrySki Podhala Nowy Targ z GKS Tychy. Po dwóch z rzędu wygranych, tym razem „Szarotki” w meczu numer sześć uległy na swoim lodowisku, grającym z „nożem na gardle” tyszanom. Zwycięski gol w tym spotkaniu padł w… 125 minucie i 40 sekundzie. Tym samym pobity został wtorkowy rekord z Krakowa, co o najdłuższego meczu w powojennej histori polskiego hokeja. Trwał on … dwa dni. Rozpoczął się we środę o godzinie 20, skończył już we czwartek ogodzinie 1:03 Decydujące starcie w sobotę w Tychach.

Tyszanie w Nowym Targu – czego dotąd nie mieli w zwyczaju – zjawili się już dzień wcześniej. Przyjechali jednak w mocno osłabionym składzie bez m.in. Michała Kotlorza, Aleksandra Jeronau i Adama Bagińskiego. Trener „Szarotek” Tomek Valtonen co prawda miał do dyspozycji wszystkich swoich zawodników, ale już w pierwszych minutach kontuzja odnowiła się Eetu Koskiemu.
Pierwsza tercja bezbramkowa. Inicjatywa należała zdecydowanie do gości, ale Ci żadnej z licznych swoich szans wykorzystać nie potrafili. Przeszkodą nie do przebycia był dla nich w bramce Podhala Przemysław Odrobny, któremu raz – po strzale Andrieia Michnowa – przyszedł też w sukurs słupek.
Początek drugiej tercji to jeszcze większy napór przyjezdnych. Już w pierwszej minucie, zaraz po wyjściu z ławki kar, Patryk Kogut znalazł się w sytuacji sam na sam z Odrobnym, ale przegrał ten pojedynek. W 23 min goście jednak dopięli swego i prowadzenie dał im Gleb Kimenko. Tyszanie chcieli pójść za ciosem, zasypali gradem strzałów bramkę Podhala, ale jakimś cudem krążek do niej nie wpadł. Trener gospodarzy, widząc w jak dużych problemach są jego podopieczni, poprosił o 30 sekundowy czas. To przyniosło zamierzony efekt i w 27 min wyrównał sprytnym strzałem Krystian Dziubiński. Potem jeszcze kilkukrotnie „kotłowało” się pod obiema bramkami, ale wynik w tej odsłonie zmianie już nie uległ.
Trzecią tercję Podhale zaczęło w liczebnej przewadze, ale zmarnowało ten okres. W grze pięciu na pięciu groźniejsi byli tyszanie. Gospodarze mieli jednak potężne oparcie w osobie Odrobnego. „Wiedźmin” dwoił się i troił w bramce, wychodząc obronną ręką z kolejnych potyczek z tyskim zawodnikami. Ci momentami aż łapali się za głowę z bezsilności.
W 54 min za faul na Johnie Murray karę złapał Kacper Guzik i po chwili bliscy zdobycia gola byli… gospodarze. Najpierw groźnie uderzał Patrik Moisio, potem dobijał Dziubiński. Ostatecznie bramkarz gości zdołał krążek zamrozić. W odpowiedzi sam przed Odrobnym znalazł się Michale Cichy, ale i on musiał uznać jego wyższość. Za moment guma jeszcze „zatańczyła” na linii bramkowej Podhala i skończył się regulaminowy czas gry.
Na początku pierwszej z (!) czterech dogrywek znakomitą okazję by zakończyć ten mecz miał Krzysztof Zapała, który wykonywał rzut karny. Górą był jednak Murray. A potem ten mecz trwał, trwał i trwał i wydawało się że się nie skończy. Wreszcie w 125 min i 40 sekundzie do bramki Podhala trafił Alex Szczechura.
– Wiedzieliśmy, że w tych dogrywkach kto pierwszy popełni błąd, wygra to spotkanie. Niestety przytrafił się on nam. Ciężko coś powiedzieć. Teraz musimy odpocząć i w sobotę znów dać z siebie wszystko – powiedział kapitan Podhala, Jarosław Różański.
– Moje słowa sprzed kilku miesięcy, o tym że to będzie szalenie ciekawy sezon sprawdzają się w stu procentach. Cieszę się, że udało się nam przedłużyć tę serię. Wracamy do Tychów i w sobotę już będzie wygrany i przegrany tej rywalizacji. Szkoda, że tak musi być bo moim zdaniem obie te drużyny zasługują by być w finale – podsumował trener GKS Tychy, Andrieij Gusow.
– Kolejny raz detale decydowały. Tychy były tym razem lepsze o tę jedną bramkę. Gramy dalej – krótko ocenił trener Podhala, Tomek Valtonen.
TatrySki Podhale Nowy Targ – GKS Tychy 1:2 (0:0, 1:1, 0:0, d. 0:1)
Bramki: 0:1 Klimenko (Komorski) 23, 1:1 Dziubiński 27, 1:2 Szczechura 125.
Podhale: Odrobny – Jaśkiewicz, Kolusz, Dziubiński, Koski, Różański – Suominen, Tolvanen, Sammalmaa, Zapała, Michalski – Hovinen, Mrugała, Wielkiewicz, Neupauer, Guzik – Wajda, Siuty, Moisio, D. Kapica, Worwa.
Tychy: Murray – Pociecha, Ciura, Witecki, Cichy, Szczechura – Górny, Bryk, Jeziorski, Rzeszutko, Gościński – Kolarz, Bizacki, Klimenko, Komorski, Jefimienko oraz Sykora Kogut, Michnow.
Sędziowali Paweł Breske z Jastrzębia Zdroju oraz Zbigniew Wolas z Oświęcimia.
Kary: 10 – 12 min.
Komentarze