Dla pani Marii Lorek – zabrzmiało „200 lat”
W niedzielę, 23 września br. miała miejsce wyjątkowa uroczystość świętowania 100. rocznicy urodzin nowotarżanki Marii Lorek. Jest ona jedyną mieszkanką Nowego Targu, która obchodzi swoje setne urodziny w roku jubileuszowym Odzyskania przez Polskę Niepodległości. Prócz licznie zgromadzonej rodziny, w przyjęciu uczestniczył również burmistrz Grzegorz Watycha, który miał zaszczyt odczytać list gratulacyjny od premiera, składając również życzenia w imieniu władz miasta.

Uroczystość miała charakter dużego rodzinnego święta, na którym spotkało się łącznie pięć pokoleń. Niektórzy na przyjęcie przyjechali z daleka. Uroczystość rozpoczęła się od Mszy św. w kościele NSPJ. Jubilatka – w doskonałej formie intelektualnej i fizycznej – z radością przyjmowała życzenia, zarówno te oficjalne, jak i od najbliższych, ciesząc się obecnością tłumnie zgromadzonej rodziny. Nie mogło zabraknąć odśpiewania „Dwustu lat”, wspaniałego, urodzinowego tortu, specjalnych albumów zdjęć wykonanych przez wnuki i prawnuki oraz bukietu złożonego z setki kwiatów.
Z życzeniami i gratulacjami pospieszyła przedstawicielka ZUS-u oraz burmistrz Nowego Targu Grzegorz Watycha:
– Jest to wyjątkowe wydarzenie, które zasługuje na uznanie i szacunek. Życzę zdrowia, wszelkiej pomyślności oraz nieustającej pogody ducha i szczęśliwych chwil w gronie najbliższych. Niech każdy dzień wnosi w Pani życie dużo ciepła, miłości oraz napawa radością i poczuciem dumy z życiowych doświadczeń – mówił burmistrz, nawiązując też do tej wyjątkowej zbieżności – że jubilatka ma dokładnie tyle samo lat, co Niepodległa Polska – Życzę, aby jak najdłużej mogła Pani cieszyć się z wnuków, prawnuków i praprawnuków oraz żeby oni wszyscy mogli jak najdłużej korzystać z doświadczenia swojej babci.
Burmistrz odczytał też list gratulacyjny od premiera Mateusza Morawieckiego:
„Z okazji wyjątkowego jubileuszu, proszę przyjąć moje pozdrowienia oraz wyrazy głębokiego szacunku. Należy Pani do pokolenia głęboko doświadczonego w dziejach Polski, które stawało przed różnymi wyzwaniami. Była Pani świadkiem wielu trudnych, ale i doniosłych wydarzeń, które kształtowały kolejne pokolenia Polaków, ich patriotyzm i miłość do Ojczyzny.
Seniorzy stanowią dziś nie tylko coraz liczniejszą, ale przede wszystkim niezwykle istotną grupę naszego społeczeństwa. Możecie jeszcze bardzo wiele dać rodzinie, najbliższemu otoczeniu, a także innym, szczególnie młodym ludziom, wkraczającym w czas dokonywania pierwszych, ważnych życiowych wyborów. Św. Jan Paweł II nazwał Seniorów „strażnikami pamięci zbiorowej”, którzy „mają szczególny tytuł, aby być wyrazicielami wspólnych ideałów i wartości. Proszę więc pamiętać, że ciągle potrzebujemy doświadczenia i mądrych rad takich osób jak Pani”.
Dzień po uroczystości, kiedy emocje nieco opadły, spotkałyśmy się z panią Marią, by porozmawiać trochę o przeszłości, życiu, recepcie na długowieczność.
Maria Lorek urodziła się 23 września 1918 roku w Szczyrzycu w powiecie limanowskim. Do Nowego Targu przybyła w 1941 roku, chcąc uniknąć przymusowej wywózki do Niemiec. Udało się to dzięki szwagrowi, który handlował jabłkami i jeździł z towarem właśnie na Podhale. W Nowym Targu pani Maria wyszła za mąż i urodziła czwórkę dzieci: dwie córki i dwóch synów. W ciągu 100 lat życia doczekała się łącznie 12 wnuków, 24 prawnuków i 4 praprawnuków. Z najmłodszą praprawnuczką dzieli ją 99 lat różnicy. Piąty praprawnuk jest w drodze.
Pani Maria przez 20 lat pracowała w kombinacie NZPS na szwalni. Dodatkowo, dorabiała szyjąc skórzane rękawice ze skrawków, jakie dostawała od kuśnierzy, u których dorywczo sprzątała. Od samego początku istnienia osiedla, mieszka w bloku na os. Topolowym, od 36 lat – całkiem sama, wtedy bowiem została wdową.
-Jestem tu sama i jest mi tu bardzo dobrze. Nie cierpię tak, żeby mnie coś bolało, tylko czuję się słabo – przyznaje pani Maria. Jest bardzo samodzielna – gotuje „na co przyjdzie smak” (w stałym menu są ziemniaki i kapusta), sprząta, pierze.
-Jem mało mięsa, nie lubię. Narobię sobie sałaty z jajkiem i to jem z ziemniakami. Albo robię sobie zasmażkę na masełku lub słonince, rozpuszczam i do tego daję sobie zaciereczkę tzn. ona jest rozpuszczona wodą. I taką zupę mam. Dam sobie magi, pieprzu. Wie pani, jakie to jest dobre?
Ponieważ ma problemy z wchodzeniem po schodach, a mieszkanie znajduje się na piętrze, wychodzi jedynie na ukwiecony balkon z widokiem na Al. Tysiąclecia.
-Tam naprzeciwko mieszka mój syn. Nieraz wyjdę na balkon to sobie pokiwamy do siebie, tak blisko jesteśmy – śmieje się pani Maria.
Panią Marię często odwiedza rodzina, chwali sobie sąsiedzką pomoc i wizyty księdza – również sąsiada, który zagląda do niej kilka razy w tygodniu z posługą, ale również po to, by „posiedzieć i porozmawiać”.
-Życie minęło bardzo szybko. Było dobrze i źle, różnie – wspomina – Tata zginął w I wojnie światowej. Urodziłam się pod sam koniec wojny, ale tata już nie wrócił. Chodziłam do 7-klasowej szkoły do Szczyrzyca, tam gdzie był ten klasztor. Teraz tam jest nowa, piękna szkoła. Czasem tam jadę. Jest tam pustelnia, taka chatka i diabelski kamień. Zaraz pod tym kamieniem jest ulica na Kraków i tam niedaleko mieszkałam. Tam wydała się moja mama po raz drugi. Ja byłam najmłodsza, więc mnie ze sobą zabrała, starsze siostry się powydawały. W ogóle nie znałam ojca, ale zawsze wszyscy mówili, że najwięcej do niego jestem podobna. Potem poszłam mieszkać do siostry.
Recepta na długowieczność?
-Bardzo dużo pracowałam. Jako dziecko w domu pasłam krowy. Potem służyłam u gazdy, który miał takie duże pole. Potem pracowałam w Zakopanem z koleżanką, w takim hotelu. W czasie wojny chcieli mnie wywieźć do Niemiec, byłam na liście. Mój szwagier woził do Zakopanego jabłka, przyjechałam z nim i tak przeżyłam. W Nowym Targu bardzo dobrze mi się mieszkało. Jeździłam z koleżankami autobusem do kombinatu. Mąż pracował na tartaku. Jak przyjechałam, w Nowym Targu były takie chałupecki małe, dużo Żydów tu mieszkało. Potem ich wywieźli i te kamienice pozajmowali inni ludzie. Dawniej było jakoś inaczej, ludzie się więcej szanowali. Wolę tamtejszy świat, choć nie było tak dobrze, jak teraz, gdzie zarobi kto chce i chleba się kupi, kiedy się chce.
Pani Maria przyznaje, że nie spodziewała się tak wielkiej uroczystości z okazji swoich 100. urodzin. Była to dla niej piękna niespodzianka.
/os
fot. mk
Komentarze
Szanownej Pani Marii. Gratulacje od nas - pierwszego pokolenia powojennego. Dołączami sie do życzeń życząc dużo zdrowia bestroskich dni i samych pomyslności. Brawo dla Urzędu i Burmistrza , że wiedział i nie zapominają o seniorach. Mieszkająca rodzina z NT. Dalszych 200 lat na spokojne czasy. Alleluja. M.D.Z. z rodziną i przyjaciółmi.