Otwarcie dla tyszan

Kluczem gospodarzy do sukcesu w tym spotkaniu była gra w okresach liczebnych przewagach. Tyszanie w ten właśnie sposób zdobyli każdą z bramek. Nieskuteczni w tym elemencie gry byli za to nowotarżanie.
Pierwsza dwa gole bliźniaczo podobno do siebie. Po strzałach spod linii niebieskiej kolejno Michała Kotlorza w 3 min i Bartłomieja Pociechy w 44 min, odpowiednio Mateusz Bryk i Filip Komorski zmieniali tor lotu krążka tuż przed bramką. W drugim przypadku, nowotarżanie sygnalizowali zagranie zawodnika gospodarzy zbyt wysoko uniesionym kijem, ale arbiter po analizie video nie dostrzegł przekroczenia przepisów. Gole numer trzy i cztery to już bezpośrednie uderzenia z dystansu kolejno Komorskiego (48 min) i Alexa Szczechury (53 min)
Co tyczy się zaś samego przebiegu spotkania to z tercji na tercje przewaga tyszan rosła. Niemniej po 40 minutach wynik końcowy wciąż był sprawą otwartą. W trzeciej już jednak gospodarze przejęli nad meczem całkowita kontrolę. Inaczej być jednak nie mogło bowiem nowotarżanom, którym nie dane było zregenerować się po morderczej ćwierćfinałowej rywalizacji z JKH Jastrzębiem, z każdą minutą sił ubywało.
Od zdecydowanie wyższej porażki „Szarotki” uchronił w tym spotkaniu Przemysław Odrobny, ale i jemu zmęczenie dało we znaki i po czwartej straconej gole poprosił o zmianę.
GKS Tychy – TatrySki Podhale Nowy Targ 4:0 (1:0, 0:0, 3:0)
Bramki: 1:0 Bryk (Kotlorz) 3, 2:0 Komorski (Klimenko, Pociecha) 44, 3:0 Komorski (Górny, Ciura) 48, 4:0 Szczechura (Cichy, Klimenko) 53.
Sędziowali: Maciej Pachucki i Włodzimierz Marczuk.
Kary: 10 min – 18 min.
Stan rywalizacji w półfinale: 1:0 dla GKS Tychy.
GKS Tychy: Murray – Pociecha, Ciura, Galant, Kalinowski, Witecki – Bryk, Górny, Klimenko, Mentiuk, Bagiński – Kotlorz, Rzeszutko, Huovinen, Cichy, Szczechura – Kolarz, Jachym, Jeziorski, Komorski, Kogut.
Podhale: Odrobny (od 55 min B. Kapica) – Sulka, Samarin, Kolusz, Ogorodnikow, Biezais – Jaśkiewicz, Tomasik, M. Michalski, Zapała, Różański – K. Kapica, Pichnarcik, Wielkiewicz, Neupauer, Siuty oraz Kondraszow.
Komentarze