Himalaiści zakończyli wyprawę na Trango Nameles Tower. To pierwszy zespół, który podjął próbę wejścia na szczyt zimą
Pod koniec marca trzyosobowa ekipa polskich himalaistów zakończyła wyprawę na Trango Nameless Tower. Polacy jako pierwsi w historii podjęli próbę zdobycia tego szczytu zimą. Tym razem pokonała ich pogoda. “Podjęliśmy słuszną decyzję, pod którą podpisujemy się dwoma rękami. Pomimo braku sukcesu nie czujemy się przegrani. Jako pierwszy zespół w historii podjęliśmy próbę wspinania na Trango Nameless Tower zimą. Mimo iż tym razem się nie udało, nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa…” – mówią alpiniści, wśród których znalazł się pochodzący z Nowego Targu Michał Król.

fot. Polski Himalaizm Sportowy. Od lewej: Janusz Gołąb, Maciej Kimel, Michał Król.
„Zakończyliśmy właśnie naszą wyprawę na Trango” poinformował 27 marca na swoim oficjalnym Fb Michał Król, publikując również serię filmików, na których można zobaczyć, z jak złymi warunkami pogodowymi mieli do czynienia polscy wspinacze. „Podczas tej akcji udało nam się pokonać połowę ściany. Każdy z nas dał z siebie wszystko, niestety pogoda pokrzyżowała nam dalsze plany. Ostatecznie podjęliśmy bardzo ważną decyzję, która nie była łatwą decyzją. Zdecydowaliśmy o wycofaniu się ze ściany zanim przyjdzie załamanie. Ciężko było zjeżdżać w dół, kiedy nad naszymi głowami otwierały się wspaniałe formacje, rysy, zacięcia, aż na sam szczyt…to była słuszna i odpowiedzialna decyzja, której nie żałujemy” – podsumował Michał.
Jak informuje Polski Himalaizm Sportowy, wyprawa na skalną iglicę Trango od samego początku napotkała sporo problemów. Oto szczegółowa relacja z wyprawy:
„Po przylocie do Islamabadu pierwsze schody – nieoczekiwanie do wyprawy dołączono oficera łącznikowego, dodatkowa procedura wydłużyła znacznie dotarcie do base campu. W bazie na lodowcu Baltoro wyprawa melduje się dopiero ósmego dnia po przylocie, by po jednodniowym odpoczynku rozpocząć zakładanie ABC. Kolejne trzy dni trwa zaopatrywanie ABC, do którego trzeba podejść 900 metrów w pionie, w narażonym na lawiny terenie. Pierwsze przejście zajmuje ponad 4 godziny, każdy z plecaków waży prawie 20 kilogramów.
Po czterech rundach transportowych Michał, Maciek i Janusz zaopatrzyli bazę wysuniętą na akcję górską, po czym 9 marca rozpoczynają wspinaczkę. Przypomnijmy – ich celem jest pierwsze zimowe powtórzenie drogi wytyczonej przez Brytyjczyków na Trango Nameless Tower w Karakorum – British Route (VI 5.10 A2, 1100m).
Początkowo wspinają się wolno, co wynika z faktu, że w dolnej rampie napotykają bardzo słabe warunki śniegowe. Cukrowata pokrywa na płytach czyni wspinaczkę niebezpieczną i trudną. Pomimo napotkanych trudności po trzech dniach zespół melduje się na polu śnieżnym, gdzie znajduje się miejsce biwakowe. Następnie droga prowadzi systemem kominów w zachwycającej jakością i formą skale. Trudności zespół wycenia do M7 i wykorzystując dwa dni dobrej pogody, pokonuje do 4 wyciągów dziennie. Niestety w kolejne dni pogoda pogarsza się, spowalniając wspinanie, aż w końcu opad śniegu i wiatr blokują zespół w portaledge’u. Dalsze postępy zatrzymują pyłówki schodzące kominami, którymi prowadzi droga.
Prognozy pogody nie nastrajały optymistycznie, a wraz z ilością śniegu w ścianie zwiększało się niebezpieczeństwo lawin przechodzących przez żleb podejściowy. 16 marca po 8 dniach w ścianie i osiągnięciu wysokości 5750m, członkowie zespołu podejmują decyzję o odwrocie. Po kilkugodzinnych zjazdach i zostawieniu połowy sprzętu w żlebie podejściowym o godzinie 21 zespół dociera do bazy. Po dniu odpoczynku, udało się ewakuować resztę sprzętu, nim nadeszło sześciodniowe załamanie pogody. 22 marca do bazy dociera karawana i rozpoczyna się dwudniowe zejście.”
zdjęcia, źródło: Polski Himalaizm Sportowy/Facebook
03.04.2022
Komentarze