Macewy wykopane na lotnisku
NOWY TARG. Porządkowanie kirkutu, które odbywało się przez lipiec siłami różnych wolontariuszy, organizowanych przez Dariusza Popiele – mistrza kajakarstwa i założyciela Fundacji „Ludzie, nie liczby”, to dopiero wstęp do projektu upamiętnienia przez budowę pomnika ponad 2000 ofiar zagłady, której w Nowym Targu dokonali okupanci w sierpniu 1942 roku.

Niezależnie od porządkujących cmentarz, druga ekipa działała na lotnisku. Stamtąd bowiem od dłuższego czasu dochodziły sygnały o wystających z ziemi fragmentach macew.
– Pierwsze sygnały o macewach, z tego, co kojarzę, pojawiły się już dziesięć lat temu – przypomina Robert Koprowski, członek Aeroklubu Nowy Targ. – Jeden z kolegów znalazł taką macewę, zgłaszał do różnych instytucji, ale czas był inny – nikt się tym szczególnie nie zainteresował. Ostatnio, kiedy Darek Popiela zaczął działać na terenie Nowego Targu, przypomniałem sobie o tej sprawie. No i zaprosiliśmy Darka. Był też kolega Wojtek z Czarnego Dunajca. Poszliśmy w to miejsce i okazało się, że w ziemi, która jest co jakiś czas wybierana przy pogłębianiu rowu melioracyjnego, widać szczątki i większe fragmenty macew. To, co się dało, zabraliśmy od razu, ale ponieważ przypuszczaliśmy, że macew może być tam więcej – Darek zorganizował koparkę, prace zostały zgłoszone do konserwatora zabytków i za jego zgodą, pod nadzorem archeologicznym, były prowadzone.
Obecność macew w ziemi na lotnisku może się wiązać z tym, że w latach wojny było ono meliorowane pod nadzorem okupanta. Te roboty wykonywali przypuszczalnie Polacy, Ukraińcy, a nie wykluczone, że i Żydzi. A że równocześnie Niemcy dokonywali niszczenia kirkutu, zabierane stamtąd kamienie nagrobne były używane do utwardzeń. Pojawiają się one również w innych rejonach miasta i wielu podhalańskich miejscowościach. Znajdował je także Miejski Zakład Zieleni podczas wykonywania prac ziemnych.
Co zdradziły stare zdjęcia lotnicze
– Macewy były prawdopodobnie wykorzystywane do utwardzenia tego rowu – mówi Robert Koprowski. – Być może też była tu jakaś utwardzona droga dojazdowa, ponieważ – jak zorientowałem się, przeglądając stare zdjęcia lotnicze – droga startowa przebiegała idealnie na osi wschód-zachód. Podejrzewam, że w miejscu, gdzie znajdowały się macewy, mogły być tzw. stojanki dla samolotów. I do tych stojanek była poprowadzona jakaś droga. To jest tylko hipoteza, bo nie ma żadnych dokumentów, żadnych zdjęć.
Dariusz Popiela cieszy się, że dzięki współpracy z mieszkańcami oraz Urzędem Miasta NT na cmentarz wróciło kilkanaście macew i kilkadziesiąt fragmentów grobów. To przekonuje, że konieczne będzie stworzenie lapidarium i kolejne nazwiska będą przywrócone pamięci.
Plany Dariusza Popieli wykraczają już znacznie poza uporządkowanie cmentarza na wzór czarnodunajeckiego i budowę pomnika upamiętniającego już imiennie ofiary Holocaustu. Dysponuje on wieloma ciekawymi dokumentami, w tym mapami esesmanów. Doprowadził do przebadania terenu kirkutu georadarem, a georadar wykazał, że szczątki w zbiorowych grobach znajdują się 2 metry pod powierzchnią ziemi. Nie wyklucza więc, że ważnym etapem porządkowania cmentarza będzie akcja ekshumacyjna.
Ma również wiedzę o dwóch ciężarówkach macew wywiezionych z nowotarskiego lotniska w latach sześćdziesiątych. Na terenie zarządzanym przez Aeroklub dalsze prace poszukiwawcze na razie jednak nie będą prowadzone, bo też nie ma sygnałów o kolejnych fragmentach żydowskich nagrobków.
(asz)
Komentarze