Niepełnosprawny Rayyan spełnił marzenie i zdobył Rysy
Niepełnosprawny siedmiolatek z Częstochowy we wtorek zdobył najwyższy szczyt Polski. Nie udałoby mu się spełnić swojego dziecięcego marzenia, gdyby nie grupa ludzi sportowców i wolontariuszy, którzy wynieśli go na Rysy na swoich plecach. Teraz przed chłopcem kolejne zadanie, misja i marzenie do spełnienia – uzbieranie ok. miliona złotych na kosztowną operację w USA, która uchroni go przed amputacją nóżki.

Fot. DuoLifePolska
Dziecięce marzenia zazwyczaj są inne od tych, jakie miał Rayyanek. Zamiast zostać piosenkarzem, aktorem czy kierowcą wyścigowym siedmiolatek z Częstochowy marzył o czymś, co z pozoru nie wydaje się czymś wyjątkowym – zdobyciem szczytu Polski obecnie może pochwalić się wiele osób w kraju. Ale gdy spojrzy się na to, jakim chłopcem jest Rayyan z Częstochowy, z jaką zmaga się niepełnosprawnością i grożącą mu amputacją nóżki, naraz można zrozumieć, dlaczego stanięcie na polskim szczycie Tatr znalazło się w sferze marzeń dziecka. Osiągnięcie niemal od samego początku wydawało się niemożliwe do spełnienia. Wydawało się.
We wtorek, 6 października, Rayyan zdobywa Rysy. Towarzyszy mu grupa sportowców i wolontariuszy, która na swoich plecach wyniosła na szczyt 24-kilogramowego chłopca.
– Najpierw zastanawialiśmy się, jak wnieść siedmiolatka na Rysy. Postanowiliśmy, że wniesiemy Rayyana w nosidełku turystycznym, ale waży on już 24 kg, więc musieliśmy zdobyć takie specjalne. Dużym utrudnieniem dla nas może być oblodzony szlak w górnych partiach, ale mamy specjalistyczny sprzęt wspinaczkowy do asekuracji. Trzeba pamiętać, że to najwyższy szczyt w Polsce i deszcz może tam zamienić się w śnieg – mówił dla TVN24 Dariusz Pachut, jeden z organizatorów przedsięwzięcia.
Marzenie w głowie chłopca zrodziło podczas jego ostatniego pobytu w Zakopanem. Wówczas po wyjechaniu kolejką na Kasprowy Wierch ujrzał jak inne dzieci samodzielnie wychodzą na szczyt. I choć mogło wydawać się, że Rayyan nie będzie miał takiej możliwości jak rówieśnicy, to jednak udało mu się spełnić jego cel. Radość w oczach dziecka sprawiła, że rodzice mogli przez krótką chwilę zapomnieć o problemie toczącym życie ich syna.
Rayyan urodził się bez kości piszczelowej i stawu kolanowego. Pięć lat temu chłopiec przeszedł trzy operacje w Stanach Zjednoczonych, dzięki którym może poruszać się przy pomocy ortezy. Z czasem wyszło na jaw, że do przywrócenia chłopcu pełnej sprawności potrzebna jest kolejna operacja, tym razem kręgosłupa.
– Stan nogi i kręgosłupa Rayyana bardzo się pogarsza. Niestety do tej pory jego zdrowie i przyszłość są uzależnione od zebrania brakującej kwoty. Musimy uzbierać jak najszybciej, bo za chwilę zostanie tylko amputacja i kalectwo do końca życia… Boję się tego każdego dnia – piszę na stronie Siepomaga.pl mama Rayyana, Olga Szczepaniak. – Niestety coraz częściej zdarzają się sytuacje, że nawet plac zabaw nie sprawia radości, nie mówiąc o spacerze. Jest ból… Zdrowa nóżka rośnie dużo szybciej niż chora i niestety przy takim skrócie najbardziej cierpi kręgosłup.
Koszt operacji, która uchroni Rayyana przed amputacją, to około 900 tysięcy złotych. Niestety, NFZ odmówił refundację kosztów operacji, która może odbyć się tylko w Paley Institute w USA. Rodzina chłopca została pozostawiona sama sobie, dlatego liczy na pomoc ludzi, którzy dołączą się do zorganizowanej przez nich zbiórki pieniężnej. Do tej pory na potrzebną operację udało się zebrać ponad 330 tysięcy złotych. Jest to jednak jedna trzecia wymaganej sumy, a czasu jest coraz mniej. Za niedługo może okazać się za późno i jakikolwiek zabieg chirurgiczny nie uchroni siedmiolatka przed amputacją.
Chętni na wsparcie zbiórki pieniężnej Rayyana mogą pomóc na stronie Siepomaga.pl pod linkiem:
https://www.siepomaga.pl/ostatni-ratunek
źródło: Siepomaga.pl, TVN24.pl, DuoLifePolska.
Komentarze