Z początkiem września – nieco więcej Słowaków na jarmarku
POLSKA-SŁOWACJA. Końcówka wakacji i początek roku szkolnego były zawsze dla nowotarskiego jarmarku czasem najintensywniejszych zakupów. W okresie, który powinien przynieść handlującym najlepszą koniunkturę, Słowacy docierają na jarmark, ale wciąż nieśmiało.
Na temat sanitarnych obostrzeń, jakie obowiązują naszych południowych sąsiadów, nadal krążą wieści niepewne i zmienne. Wizyta w Podhalańskim Szpitalu delegacji władz i zwierzchnictwa służby zdrowia Kraju Żylińskiego pozwoliła z pewnego źródła dowiedzieć się więcej o zasadach wyjazdu ze Słowacji i wjazdu Polaków na jej terytorium.
Osoby zaszczepione wjeżdżają bez problemu, a nie zaszczepione – muszą mieć ważny 72 godziny test PCR albo test antygenowy ważny 48 godzin. Niezaszczepieni Polacy przy wjeździe na Słowację muszą się wylegitymować ważnym testem albo odbyć 5-dniową kwarantannę, po niej – wykonać test.
Ilość klienteli zza południowej miedzy na jarmarku najłatwiej ocenić po ilości słowackich rejestracji na parkingach. A ta dzisiaj była wcale pokaźna. Nieprzerwany był też sznur wyjeżdżających z targowicy. Bilans wakacyjnego okresu nie jest jednak dla handlujących tak optymistyczny.
Ruch panował bowiem głownie przy ul. Targowej, gdzie znajdują się stoiska z sadzonkami, jarzynami, wyrobami regionalnymi.
– Jarmark ożył po lockdownach, ale jeszcze wciąż budzi się z letargu i jest to bardzo powolne budzenie – twierdzi Piotr Dobosz, rzecznik spółki Nowa Targowica. – Tego głównego słowackiego klienta, który dokonywał większych zakupów, nadal nie ma.
Tak oczekiwani Słowacy – w zdecydowanej większości zaszczepieni – na koniec wakacji, przy słonecznej aurze, rzeczywiście się pojawili, ale nie są o już tłumne i hurtowe zakupy, na jakie wybierali się zwykle do Nowego Targu z początkiem roku szkolnego.
W tej chwili targowa klientela to przede wszystkim turyści, którzy nabywają na jarmarku zwykle konkretne rzeczy – produkty owcze i regionalne, warzywa, owoce, coś z odzieży czy obuwia. I nie opuszczają targowicy z bagażnikami pełnymi wypchanych toreb. Tak zapewne będzie przez cały wrzesień.
Czy południowi sąsiedzi będą się chcieli tutaj zaopatrzyć w różne dobra na zimę – pokażą jeszcze jesienne miesiące, jednak obawa przed kolejnymi obostrzeniami i lockdownami jest wśród nich powszechna.
(asz)
Komentarze