Kamery live
prognoza pogody

Wszyscy zasługujemy na chwilę odskoczni

25 lipca 2022 10:09

Branża hotelarska od kilku lat jest w trudnej sytuacji. Najpierw została dotknięta pandemią, co spowodowało długotrwałe zamknięcie hoteli. Wojna w Ukrainie budzi natomiast w gościach z zagranicy obawy, które dotyczą wyboru Polski na kraj swojego wypoczynku. Nie bez znaczenia pozostają również podwyżki cen, stawiające hotelarzy w trudnej sytuacji. Mimo wszystko rola wypoczynku w życiu każdego człowieka jest nieoceniona, bo daje możliwość oderwania się od trudnej rzeczywistości i zapomnienia o troskach. O wyzwaniach stojących przed branżą hotelarską rozmawiamy z Wiktorem Wróblem, prezesem spółki Nosalowy Dwór.

Wszyscy zasługujemy na chwilę odskoczni

Panie Prezesie, mamy początek wakacji. Czy w turystyce widoczne są konsekwencje inflacji i wzrastających cen?

Bez wątpienia sytuacja ogólnogospodarcza ma wpływ na turystykę. Myślę, że odpowiednim punktem odniesienia jest zeszły rok. Lata pandemiczne i przedpandemiczne obarczone są okolicznościami siły wyższej. Natomiast czasy przed pandemią są już dość odległe. Porównując więc obecną sytuację do sytuacji z zeszłego roku, na pewno zauważamy niższe zainteresowanie. Myślę, że powody są dwa. Po pierwsze wspomniane tendencje inflacyjne. Po drugie, rok temu, o tej porze, mieliśmy duży, skumulowany popyt, który odkładał się w okresie pandemii. Podobnie zresztą jak środki finansowe, które nie były wydatkowane na szeroko pojęte przyjemności. Wszystko to doprowadziło do sytuacji, w której sezon wakacyjny w zeszłym roku zapełnił się dużo szybciej. Porównując rok do roku z sytuacją na dzień dzisiejszy, rezerwacji było zdecydowanie więcej. Natomiast nie jest też tak, że zainteresowania w ogóle nie widzimy – rezerwacje się pojawiają. W naszych hotelach mamy przyjęty dość ambitny budżet przychodowy. Jesteśmy jednocześnie umiarkowanymi optymistami i mamy nadzieję, że uda nam się go wypracować.  Jako polscy hotelarze liczymy, że na naszą korzyść doraźnie zadziała chociażby skrajnie niekorzystny kurs wymiany walut. Jak wszyscy wiemy, waluty ostatnio podrożały i osiągają bardzo wysokie poziomy, co będzie zniechęcało do wyjazdów zagranicznych. Sytuacja na rynku walut na pewno nie jest dobrą wiadomością dla Polaków i naszej gospodarki.  Natomiast w tym nieszczęściu jest w te wakacje pewna szansa do wykorzystania dla rodzimego hotelarstwa.

Panie Prezesie, oferta waszych hoteli kierowana jest do klientów zainteresowanych różnymi standardami i cenami. Czy widać, że w którymś segmencie zainteresowanie wyraźnie spadło? Czy najtańsze oferty wyprzedają się najszybciej?

Zdecydowanie najszybciej sprzedajemy najtańsze oferty. Mam tu na myśli oferty mniejszych pokoi, w niższym standardzie. To niepokojąca tendencja, ponieważ oferta Zakopanego od paru lat zmierzała w stronę usług dla klienta bardziej wymagającego – obiektów cztero i pięciogwiazdkowych. Wydaje się, że w obecnym trendzie najpierw sprzedają się tańsze i mniejsze pokoje, a droższe jednostki dopiero w następnej kolejności.

W czasie pandemii obserwowaliśmy definitywne tąpnięcie w kwestii przyjazdów z zagranicy. Czy ten ruch pomału się odbudowuje? Czy przyjmujemy już turystów spoza naszego kraju?

Niestety nie. W porównaniu do czasów sprzed pandemii, popyt na tym polu jest cały czas bardzo niski. Musimy z tego wyłączyć Słowację i Czechy, bo obywatele tych krajów przyjeżdżają do Zakopanego. Wydaje mi się, że w tej sytuacji ponownie na naszą korzyść działa kurs wymiany walut. Pamiętajmy, że Słowacja jest w strefie euro. Miejsca przy granicy, takie jak Zakopane, są bliskie, atrakcyjne i relatywnie tańsze z racji tego, że siła nabywcza Słowaków w Zakopanem jest dużo większa. Goście, na których liczyliśmy przed pandemią, a którzy coraz częściej zaczynali odwiedzać Zakopane, to obywatele z Europy Zachodniej: Francuzi, Niemcy, czy też Skandynawowie. Aktualnie nie stanowią oni licznej grupy wśród zakopiańskich turystów. Oczywiście staramy się zachęcić ich do przyjazdów, natomiast patrząc nawet na dane statystyczne z ostatnich 2 – 3 miesięcy, dominują u nas turyści z Czech i Słowacji. Pojawiają się też goście ze Słowenii, czy niewielka liczba gości z Węgier. Rynki zagraniczne, na które liczyliśmy z racji zamożności klientów, cały czas stanowią niewielki margines zainteresowania. Niemniej wydaje mi się, że również te obszary będą się w dłuższym okresie odbudowywać. Gdyby nie wojna, która z perspektywy Europy Zachodniej rzuciła nas w strefę ryzyka, to myślę, że odbudowanie po pandemii nastąpiłoby szybciej.

Był taki moment, że turyści z bogatych krajów arabskich pojawili się w Zakopanem, byli widoczni na Krupówkach i w obiektach hotelowych. Czy zniknęli całkowicie, czy jakiś ślad po nich pozostał? Mówiąc oczywiście pół żartem, pół serio.

Mając na myśli gości z krajów arabskich, mówimy przede wszystkim o osobach ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Pamiętajmy, że na tej linii mamy bezpośrednie połączenie lotnicze z Krakowem, stąd liczni goście z tej części świata w czasie poprzedzającym pandemię. Obecnie również ich widzimy, natomiast w skali naszych obiektów nie jest to duży odsetek. Mówimy o kilku, kilkunastu pokojach w każdym miesiącu. Mimo wszystko mamy nadzieję, że będzie to jeszcze kiedyś perspektywiczny rynek. Być może wojna w Ukrainie sprawia, że i przez nich jesteśmy postrzegani jako kraj nieco bardziej ryzykowny, głównie z powodu sąsiadowania z obszarem objętym działaniami zbrojnymi.

Czyli geograficznie turyści z zagranicy kojarzą nas jednak z konfliktem i z tym, że to ryzyko – w ich mniemaniu oczywiście – wzrasta. Tymczasem powinniśmy to prostować i wyjaśniać, że od konfliktu zbrojnego jesteśmy znacznie oddaleni.

Na tym polu nie znam konkretnych opinii naszych gości, nie ma też, o ile mi wiadomo, żadnych badań dla środowiska hotelarskiego. W temacie tym bazuję więc chociażby na opinii znajomych z zagranicy, którzy ewidentnie kojarzą Polskę z wojną. W ich odczuciu, mniej lub bardziej świadomym, Polska jest krajem przyfrontowym. Potwierdzają to także obserwacje chociażby hotelarzy z Krakowa i hotelarzy znad morza, którzy tradycyjnie bardzo mocno polegali na gościach ze Skandynawii. Tam mówi się o przesmyku Suwałk, który w narracji jawi się jako miejsce ryzykowne. Nie pomaga to szeroko pojętej turystyce. Pierwszym fundamentalnym warunkiem jest tu spokój i bezpieczeństwo. Jakiekolwiek obawy z pewnością wpływają na postrzeganie naszego kraju, co bezpośrednio przekłada się także na sytuację finansową hotelarzy.

Nie ma wątpliwości, iż wzrost cen wpływa na wakacyjne wybory Polaków. Branżę hotelarską dotyka to również z innej strony, np. przez drożejącą żywność. To podwyższa koszty Państwa działalności?

Tak, oczywiście. Dlatego przedstawiciele branży podkreślają, że wzrost cen usług hotelarskich jest w pierwszej kolejności reakcją na wzrost kosztów, które ponoszą hotele. Pamiętajmy, że koszyk kosztowy przeciętnego hotelu jest bardzo prosty. W jego skład wchodzą media, koszty surowców gastronomicznych i koszty pracy. Wszyscy widzimy, że są to pozycje kosztowe, które bardzo szybko i drastycznie podrożały i dalej drożeją. Niestety hotele znajdują się obecnie w trudnej sytuacji. Z jednej strony są pewne problemy z popytem, od którego zaczęliśmy tę rozmowę. Nie pozwala to na dowolne podwyższanie ceny za usługi. Wysokością tej ceny należy manewrować, gdyż popyt nie jest taki, jakbyśmy sobie tego życzyli. Z drugiej strony jesteśmy ,,dociskani” cały czas przez rosnące koszty. Niejako trzecią stroną medalu są problemy z obsłużeniem obecnego popytu, w związku z problemami na rynku pracowniczym w hotelarstwie. To trudny czas na prowadzenie hotelu, nawet na skompletowanie załogi. Miała na to wpływ także wojna, w związku z wyjazdami i powrotami do domu części pracowników z Ukrainy. Na pewno nie poddajemy się i jesteśmy w o wiele lepszej sytuacji, niż podczas pandemii, kiedy dłuższy okres mieliśmy całkowity lub częściowy zakaz funkcjonowania. Ale cały czas jest to, w mniejszym lub większym stopniu, zarządzanie kryzysowe i reakcja na trudną sytuację, w jakiej się znajdujemy.

Przed nami półtorej miesiąca wakacji. Wypoczynek jest niesamowicie istotnym elementem dbania o siebie i o swoich bliskich.

Myślę, że branża hotelarsko-gastronomiczna może być postrzegana jako mało istotna w szerszym kontekście. Gdy jednak obserwujemy naszych gości, to dochodzimy do wniosków, że odpoczynek jest dla nich bardzo istotny. Daje możliwość oderwania się od pewnych problemów, którymi jesteśmy bombardowani – czy to w kontekście pandemii, czy konfliktu zbrojnego na Ukrainie. Świadomość, że mamy zaplanowany czas wolny daje optymistyczną perspektywę oczekiwania. Dodatkowo ważne jest, że nie dotyczy nas już wzrost kosztów, bo pobyt został zarezerwowany i opłacony, a to dzisiaj niezwykle istotne. Jako hotelarze robimy wszystko, żeby nasi goście zrelaksowali się i zapomnieli o codzienności. Dokładamy wszelkich starań, żeby zapewnić im odskocznię, na jaką wszyscy zasługują.

Redakcja 25.07.2022
Komentarze

Napisz komentarz

Komentarze muszą najpierw zostać zaakceptowane przez administratora. Redakcja nowytarg24.tv nie odpowiada za treść komentarzy internautów.

Zobacz również