Święto Bacowskie w Ludźmierzu – inne, niż wszystkie
Takiego Święta Bacowskiego nie pamiętają najstarsi przedstawiciele branży. W obowiązkowych maskach, z limitem 40 uczestników mszy św, z jednym skromnym stadem owiec biorących udział w uroczystym przemarszu do kosoru ustawionego pod ludźmierską bazyliką. Jednak to nie ta nietypowa oprawa kwietniowego święta jest zmartwieniem dla przedstawicieli owczarskiej branży – bacowie martwią się przede wszystkim o sprzedaż produktów. Dziś przyszli pomodlić się u Matki Bożej Ludźmierskiej o dobry wypas.
To tradycja zapoczątkowana w 1985 roku z inicjatywy śp. ks. Tadeusza Juchasa, wieloletniego kustosza ludźmierskiego sanktuarium. Co roku święto obchodzone jest tłumnie i uroczyście. Widowiskowe i rdzennie góralskie, zawsze gromadzi wielu mieszkańców i turystów. Tym razem, trwający stan pandemii, nieuchronnie wymusił zmiany organizacyjne. O mały włos, a święto nie odbyłoby się wcale.
Choć bacom żal tego, że w tym roku oprawa święta jest o wiele skromniejsza, a liczba uczestników mniej liczna, nie to jest ich głównym zmartwieniem w czasie epidemii.
-Obawiamy się wszystkiego, tak jak i każdy. My się obawiamy o produkty najbardziej, czy nam będzie miał kto wziąć. Jak był Czarnobyl w 86 roku to państwo polskie brało sery, dziś nie mamy takiej gwarancji. Mleczarnie mają zapotrzebowanie, wezmą 50 kg, a resztę odeślą do chałupy – mówi Jan Wilczek, bacujący w Kacwinie.
Szerszy materiał filmowy z tegorocznego Święta Bacowskiego – w „Przeglądzie Tygodniowym”.
https://www.facebook.com/nowytarg24tv/videos/869308296882790/
/os
fot.pk/os oraz Zbigniew Krauzowicz „Zibi”
Komentarze