Kamery live
prognoza pogody

Sezon pełen wzlotów i upadków

Aleksandra Król- polska snowboardzistka numer jeden, pochodząca z Nowego Targu, opowiada nam o minionym sezonie. Zdradza nam też swoje plany na kolejny sezon.

Sezon pełen wzlotów i upadków

Zgodzisz się, że ten miniony sezon to taka sinusoida w Twoim wykonaniu ?

– Można tak powiedzieć. Ten sezon był dla mnie zdecydowanie trudny, pełen wzlotów i upadków. W okresie przygotowawczym przytrafiła mi się kontuzja, która troszkę pokrzyżowała moje plany. Wiadomo jazdy na desce się nie zapomina, ale przez przerwę nie miałam czasu na wyeliminowania pewnych małych błędów. Ja zawsze powtarzam, że snowboard alpejski to formuła 1 na śniegu i nawet najmniejsze błędy powodują, że jest się wolniejszy i się przegrywa. Poziom na Pucharze świata jest bardzo wysoki i wyrównany, a czołową 20 dzielą od siebie setne sekundy. Myślę, że te właśnie małe niuanse zdecydowały o wynikach

W Pucharze Świata w porównaniu z zeszłym sezonem było trochę słabiej. A zaczęło się obiecująco od 10 miejsca w pierwszych zawodach w Rosji…

Tak jak wspomniałam wyżej, w kluczowym momencie przygotowań przytrafiła się kontuzja Jak już wróciłam, to zima zwariowała i urządziła sobie wiosnę. Nie było możliwości treningu na śniegu i czasu, żeby nadrobić zaległości i lekkie błędy w jeździe. Walczyłam o dobre lokaty do końca, szkoda tylko, że przez koronawirusa odwołano ostatnie Puchary Świata w slalomie, w którym stać mnie na wygrywanie.

Za to w Pucharach Europy – w tym sezonie wyjątkowo mocno obsadzonych – notowałaś świetne wyniki. Czterokrotnie stawałaś podium, w dym dwukrotnie na jego pierwszym stopniu. (popraw mnie jeśli się mylę). Sprawiło Ci to dużą radość?

– Jasne. Dla mnie każde podium przynosi wiele radości. A tegoroczny Pucharu Europy był naprawdę bardzo mocno obsadzony, racji tego że ze względu na złe warunki pogodowe nie odbyło się wiele Pucharów Świata. Moje wyniki w Pucharze Europy tylko mnie utwierdzają w przekonaniu, że naprawdę stać mnie na wiele. Niestety w Pucharze Świata nie udało mi się ich powtórzyć. Może dlatego, że zawody w PE są dla mnie zdecydowanie mniej stresujące.

Jak doszło do wspomnianej przez Ciebie kontuzji?

– To było na treningu. Skakaliśmy przez płotki. Podczas jednego ze skoków zahaczyłam nogami o płotek i całym ciężarem ciała upadłam na rękę. Doznałam zwichnięcia stawu łokciowego. Miała założony gips, potem stabilizator zegarowy, a na końcu opaskę stabilizującą. 1,5 miesiąca byłam wyłączona z treningów. Pierwszy raz na desce stanęłam od razu w inaugurujących Puchar Świata zawodach w Rosji, a tak naprawdę pełną sprawność w łokciu odzyskałam w połowie stycznia.

W tym sezonie przeszłaś na dłuższą deskę. Uważasz, że to była z perspektywy czasu słuszna decyzja?

– Tak. Nie jestem wyjątkiem. Wszystkie czołowe zawodniczki przeszły na taką długość. Potrzebuję jednak trochę więcej czasu, żeby opanować tą deskę. Dłuższa deska wymaga lekkiej zmiany techniki i więcej siły oraz czasu na przystawienie, a czasu w tym roku mi zabrakło.

Jak Ci się współpracuje z Oskarem Bomem. Porównując go do trenera Piotra Skowrońskiego dostrzegasz duże różnice?

– Z trenerem Bomem znamy się już bardzo długo. Razem jeździliśmy jako zawodnicy kadry i ścigaliśmy się w zawodach. Uważam, że starał się w tym sezonie najlepiej jak potrafił. Został nagle trenerem i naprawdę usilnie pracował, żeby było dobrze.

Teraz odpoczywasz. O ile koronawirus tego nie zmieni, to jakie masz plany związane z przygotowaniami do nowego sezonu?

– Na razie przechodzę okres roztrenowania. Oczywiście cały czas jestem aktywna fizycznie, ale już nie tak intensywnie. Sportowiec nie maszyna musi czasem odpocząć. Planowo z przygotowaniami ruszamy od kwietnia, ale wszystko może ulec zmianie w zależności od sytuacji z wirusem.

W nowym sezonie jaki cel?

– Zawsze mierzę wysoko, więc medal Mistrzostw Świata i kwalifikacja olimpijska.

Szerzący się koronowirus myślisz że jakoś negatywnie odbije się też na światowym snowboardzie?

– Z tego co mi wiadomo na razie wszyscy zawodnicy ze snowboardu alpejskiego są zdrowi. Jeżeli siłownie nie zostaną otwarte to na pewno przygotowanie do sezonu będzie bardzo utrudnione. Również ośrodki narciarskie muszą działać, żebyśmy mogli trenować. Ja na dzień dzisiejszy nawet nie wiem na jakim sprzęcie będę jeździć w następnym sezonie, ponieważ nie mogłam nic przetestować przez obecną sytuację i będę musiała dokonać testów w późniejszym terminie. Miejmy jednak nadzieję, że uda nam się pokonać wirusa i przygotować do sezonu.

Z Aleksandrą Król rozmawiał Maciej Zubek

Maciej Zubek 21.03.2020
Komentarze

Skomentuj rekin-r Anuluj pisanie odpowiedzi

Komentarze muszą najpierw zostać zaakceptowane przez administratora. Redakcja nowytarg24.tv nie odpowiada za treść komentarzy internautów.

1 komentarz
rekin-r 17:52 21.03.2020

A jak się to dziecko nazywa?

Zobacz również