Kamery live
Kamery live
prognoza pogody

Nowy ks. kustosz ludźmierskiego Sanktuarium – wprost ze Śnieżnicy

4 lipca 2023 13:37

LUDŹMIERZ. Ks. kanonika Jerzego Filka, który przez siedem i pół roku pełnił posługę proboszcza parafii Ludźmierz i kustosza  Sanktuarium Matki Bożej Ludźmierskiej, zastąpił równy mu duchowną godnością, wyświęcony 27 lat temu, ks. kan. Maciej Ścibor. Przybył on do Ludźmierza w minioną niedzielę, prosto z Młodzieżowego Ośrodka Rekolekcyjnego na Śnieżnicy w Beskidzie Wyspowym, gdzie był kapelanem.

Nowy ks. kustosz ludźmierskiego Sanktuarium – wprost ze Śnieżnicy

Oto, co nowy ks. kustosz powiedział nam o sobie:

Kapłańską drogę rozpoczynałem na Podhalu, bo w ’95 roku zostałem skierowany na praktykę diakońską do Waksmundu. Tam przygotowywałem się przez rok – od diakonatu do święceń kapłańskich. Po święceniach, w ‘96 roku, miałem okazję pojawić się w Ludźmierzu po raz pierwszy. Bo był taki zwyczaj, że diakonów pracujących na Podhalu kierowano do posługi w konfesjonale podczas odpustu. Po dwóch tygodniach znalazłem się już w Czarnym Dunajcu – to było miejsce kolejnych pięciu lat mojej pracy jako księdza prezbitera. Bliskość Ludźmierza przełożyła się oczywiście na kontakty z Sanktuarium. W ’97 roku był tu Ojciec Święty, więc z pielgrzymką, z wiernymi, szliśmy na modlitwę różańcową. Miałem też okazję uczestniczyć w tym niesamowitym wydarzeniu, kiedy po Różańcu wracaliśmy do siebie i akurat byliśmy na moście, gdy pojawił się znak tęczy.

W Czarnym Dunajcu pracowałem jako katecheta, trochę jako duszpasterz osób z upośledzeniem umysłowym. Tak właśnie przygoda, którą rozpocząłem jeszcze w seminarium, jako kleryk, zamieniła się we wspólnotę osób z upośledzeniem umysłowym, obejmującą także rodziców tych moich młodych przyjaciół. Do dziś ta wspólnota w Czarnym Dunajcu funkcjonuje. Tam są ludzie nie tylko z Czarnego Dunajca – przyjeżdżają też rodziny z Nowego Targu, z Orawy, z Klikuszowej czy z Raby Wyżnej. W tej wspólnocie działałem w ramach ogólnoświatowego ruchu Wiara i Światło.  

Kolejną parafią – przez kolejnych pięć lat – była Kasina Wielka. Tam też bardzo podobna praca: katechety i prowadzącego grupy parafialne. Z Kasiny Wielkiej zostałem przeniesiony do Bazyliki Matki Bożej w Wadowicach. Tam z kolei pracowałem jako wikariusz, a przez trzy lata jako kapelan więzienia. Równocześnie uczyłem w I LO im. Marcina Wadowity, a było to miejsce ukończenia przez Karola Wojtyłę edukacji na poziomie gimnazjalnym.

Po Wadowicach było pięć lat w Chełmku, w par. Bożego Miłosierdzia, a ostatnie moje „parafialne” dwa lata spędziłem w par. Św. Marcina w Biskupicach koło Wieliczki. Stamtąd, jeszcze w czasie pandemii, zostałem skierowany do posługi kapelana Ośrodka Rekolekcyjnego na Śnieżnicy – jednej z gór Beskidu Wyspowego, nad Kasiną Wielką. Wróciłem więc jakby do tego samego miejsca, ale już nie jako wikariusz, tylko do pracy w Ośrodku funkcjonującym od prawie stu lat – z przerwą po drugiej wojnie światowej, kiedy państwo zaanektowało to miejsce na schronisko. W ’91 roku Ośrodek został odzyskany dla młodzieży, dla grup rekolekcyjnych. Tam dbałem o stronę gospodarczą Ośrodka dość sporego, bo złożonego z sześciu budynków, w tym wolno stojącej kaplicy. Kiedy przyjeżdżały tam grupy i prosiły o pomoc, to głosiłem rekolekcje. Organizowałem też Dni Skupienia dla młodzieży przygotowującej się do sakramentu bierzmowania. Ponadto pomagałem w sąsiednich parafiach – w Kasinie, w dekanacie mszańskim, wspierając księży przy spowiedzi św. w Adwencie czy w Wielkim Poście.

W tym Ośrodku byłem niecałe cztery lata, a ponieważ mój poprzednik był tam 23 lata, wiec nie myślałem, że tak szybko nastąpi zmiana. Zwłaszcza, że trudny czas Covidu wyłączył nas na dwa lata z posługi dla grup, dla młodzieży, dla dorosłych. No więc było zaskoczenie – w jakimś sensie pozytywne, ale z pewnością duże: dla mnie, dla moich współpracowników w tym Ośrodku. Bo oni tam pracowali długie lata z moim poprzednikiem. 

A ludźmierskie wyzwanie – tak ogóle, to zaczęło się dziwnymi znakami. Od siedmiu lat bowiem prowadzę taką grupkę – jeszcze z parafii w Chełmku, potem w Biskupicach i na Śnieżnicy – która chodzi Szlakami Papieskimi. Raz w miesiącu wybieramy się na Szlak. Dawno temu skończyliśmy główny Szlak, który przebiega m.in. przez Ludźmierz i teraz jesteśmy w okolicach Gorlic. W kwietniu jednak stwierdziliśmy, że ponieważ idzie Szlakiem Papieskim Pielgrzymka „Sursum Corda”, a jest już przygotowana, są odpowiednie służby, to się tym razem dołączymy. Jakoś nie mogłem się dodzwonić ani do Nowego Targu, do księdza prowadzącego, ani do Zakopanego, zadzwoniłem więc do ks. kustosza Jerzego, pytając, czy z tą grupką mogę się dołączyć do wspólnoty ludźmierskiej, która idzie tym Szlakiem. No i wędrowaliśmy razem w pierwszą sobotę czerwca. A wtedy jeszcze nic nie wskazywało, że się tu znajdę. Po dziesięciu dniach od tej Pielgrzymki przyszła informacja, że mam tu być proboszczem i nowym kustoszem. 

Jeśli chodzi o miejsce i zadania – z jednej strony jest to parafia, a zadaniem proboszcza na pewno jest życie parafialne. Na pierwszym miejscu są parafianie i razem ze współpracownikami to ich mamy prowadzić do Boga. Po to nas, księży, w każdej parafii się stawia, żeby ich w tej drodze wspierać, żeby im towarzyszyć. Do tego dochodzą sprawy Sanktuarium, które absolutnie nie mogą zejść na dalszy plan, bo ludzie tu przybywają z wiadomego powodu: przez wiele wieków Matka Boża towarzyszyła ludowi Podhala, znaków Jej wstawiennictwa jest bardzo wiele – w dziękczynieniach, które zanosili ludzie czy w wotach, które też wyrażają Jej obecność w ich życiu. Na pewno więc działań związanych z Sanktuarium będzie sporo – zarówno wobec pielgrzymów, którzy tu przybywają, szukając miejsca świętego, jak i spraw gospodarczych, bo przecież trwa budowa Domu, który tym pielgrzymom ma służyć. Zwłaszcza, jeśli chodzi o parafię, życzyłbym sobie na początku kustoszowania, żebyśmy umieli być otwarci na siebie. Już widzę taką współpracę z ludźmi, z którymi zdążyłem się spotkać. Taka otwartość jest i wtedy zupełnie inaczej buduje się klimat wspólnej pracy, bycia razem. Razem z księżmi będziemy się starali przekładać to na pewne działania duszpasterskie w parafii. No bo to ma służyć. Wiemy, że czas, który teraz przeżywamy, pod względem relacji duchowieństwa i społeczeństwa jest trudny, bywają one trochę pokrzywione, często też prawdziwe, ale te relacje mogą być normalne, jeśli obydwie strony widzą to jak należy i myślę że jeśli otwartość będzie, to wiele dobra wzajemnie możemy sobie tu przekazywać.         

(asz)

Anna Szopińska 04.07.2023
Komentarze

Napisz komentarz

Komentarze muszą najpierw zostać zaakceptowane przez administratora. Redakcja nowytarg24.tv nie odpowiada za treść komentarzy internautów.

Zobacz również