Kamery live
prognoza pogody

Noworoczny Koncert Galowy – upojny wieczór z czarowną muzyką (aktualizacja i galeria)

5 stycznia 2019 09:00

Nastroje – szampańskie i familiarne, bo Orkiestra Straussowska „Obligato” pod batutą Jerzego Sobeńki przestała już liczyć, ile razy witała Nowy Rok z nowotarską publicznością. A na scenie: prawdziwe gwiazdy operowych i operetkowych scen w oszałamiających kreacjach. Partie solowe, duety, tercety i wykonania zbiorowe – brzmiały porywająco. Na repertuar koncertu składały się najpiękniejsze utwory muzyki operowej, operetkowej, także z filmów i musicali. Artystów co  rusz nagradzały burze oklasków. Antrakt w koncercie był po to, by wszyscy przybyli, przy lampce szampana, mogli sobie składać życzenia i chwilę pogwarzyć.

 

Noworoczny Koncert Galowy – upojny wieczór z czarowną muzyką (aktualizacja i galeria)

Trzygodziny Koncert Noworoczny stał się, jak co roku, bardzo efektownym muzycznym spektaklem. Pełna inwencji Jolanta Suder – sama gracja i wytworność w pysznych kreacjach – co roku też stara się dla tej miejskiej gali znaleźć nową formułę. Pamiętając jednak, by w programie nie brakło ulubionej przez publiczność operowej i operetkowej klasyki. Sopranistki, które tym razem nie przyjechały z Orkiestrą „Obligato”, godnie zastąpili dwaj śpiewacy, debiutujący na nowotarskiej scenie. Tym samym do wiernego artysty tych koncertów – Leszka Świdzińskiego – dołączyli następni znakomici tenorzy: liryczny i ciepły Romuald Spychalski oraz zabójczo przystojny, uwodzicielski Jakub Oczkowski.

Maestro Sobeńko, który – jak czarodziejską różdżką – uruchamiał Orkiestrę swoją batutą i pani Jolanta, zapowiadając kolejne utwory, przekomarzali się zabawnie, sypali dowcipami i anegdotami. A ile ognia i uczuć dobyli muzycy ze swoich instrumentów – oceniała publiczność głośnymi brawami. Pierwszy skrzypek, Zbigniew Kawalec, solowe partie grał prawie jak Paganini. Magia świateł rozpalających się wszystkimi barwami na draperii w tle sceny i tworzących ruchome miraże na ścianach – o dziwo, potrafiła skutecznie odwrócić uwagę od stanu sali widowiskowej MOK-u.

https://www.facebook.com/anna.szopinska.33/videos/2219820441593483/

Z górnego pułapu, bo arią tenorową „Nessum dorma” z opery Giacomo Pucciniego, zaczął Leszek Świdziński. Zaraz po nim Romuald Spychalski pokazał swoje możliwości w kultowej „Grandzie” – meksykańskiej pieśni Augustina Lary, a Jakub Oczkowski już zaczął czarować damską część publiki „Diabelskim młynem”. Wszystkich bez wyjątku rozmarzył natomiast „Walc francuski” Franciszka Lehara, wykonany przez orkiestrę.

Pieśń „Va pensiero” z opery „Nabukko” Giuseppe Verdiego, wykonywana tam przez chór niewolników, zyskała taką popularność, że stała się nieoficjalnym hymnem Włoch. Ponieważ jednak chór z orkiestrą trudno wozić, maestro Sobeńko zaaranżował ją na damsko-męski duet. Jak śpiewali ten wzniosły i piękny utwór występująca już wcześniej w Nowym Targu Monika Węgiel i dobrze znany naszej publiczności Leszek Świdziński – trzeba było słyszeć…

Taka sama burza braw nagrodziła solowe, skrzypcowe  wykonanie „Koncertu Macedońskiego” przez Zbigniewa Kawalca.

Po tym wejściu na wysokie C należała się publiczności chwila odprężenia i zafundował ją Romuald Spychalski, śpiewając kuplety z „księżniczki czardasza” Imre Kalmana. Zabawowy nastrój podtrzymała orkiestra, grając polkę „Tritsch-Tratsch” Johanna Straussa.

Jakub Oczkowski wystylizowany na pięknego Cygana roznamiętnił całą widownię ognistym „Romansem rosyjskim”, śpiewanym kiedyś i przez Fiodora Szalapina, i Violettę Villas.

Po pierwszej części koncertu burmistrz Grzegorz Watycha został wezwany na scenę, by razem z artystami wznieść toast. Zgromadzeni w Sali widowiskowej, oprócz tradycyjnych życzeń, usłyszeli, jak mocno pragnie dla nich gospodarz miasta MOK- w nowej odsłonie; MOK-u, który zaoferuje wreszcie o niebo lepsze warunki i artystom, i widzom. Na lampkę szampana w holu i na indywidualne już życzenia publiczność rozchodziła się z dźwiękami „Szampańskiego galopu” w uszach.

Drugą połowę koncertu od pierwszej można było odróżnić po tym, że maestro zmienił frak z czarnego na biały, z satynowym połyskiem. Natomiast pani Jolanta zmieniała kreacje znacznie częściej, zaczynając od śnieżnej bieli, przez srebrne błyski, biało-czarną suknię z eleganckim dekorem, po aksamitną, w granacie, ze srebrnymi ozdobami. – W naszej branży panuje przekonanie, że jak się nie dośpiewa, to trzeba chociaż do-wyglądać… – żartowała. – Staramy się dla państwa.

W drugiej części było bardziej rozrywkowo. Zabrzmiały: „Linda, bella Linda..” i „Taki piękny wieczór” w wykonaniu Jakuba Oczkowskiego. Była podróż przez południowy Pacyfik, a Romuald Spychalski wcielił się w „króla tenorów”, czyli Enrico Caruso.

Nie tylko talent, ale i serce włożył duet Monika Węgiel – Leszek Świdziński w wykonanie przejmującej pieśni lirycznej „Miserere”.

Ponieważ w grudniu minęła 3. rocznica śmierci wielkiego popularyzatora muzycznej sztuki, Bogusława Kaczyńskiego, wspominany był on jako artystyczny patron poczynań Orkiestry „Obligato” i związanych z nią solistów. A jakim wirtuozom patronuje – kolejny raz pokazał Zbigniew Kawalec, wykonując na skrzypcach, z towarzyszeniem orkiestry”, „Dyliżans pocztowy”.

Do postury Demisa Russosa Leszkowi Świdzińskiemu co prawda daleko, ale wykonanie „Goodbye my love” stało się prawdziwym hołdem dla wspaniałego greckiego tenora.

 Gdy zabrzmiał „Walc Barbary” z „Nocy i dni”, Jakub Oczkowski z bukietem róż ruszył na widownię. I któż by się oparł takiemu zaproszeniu do tańca…

 Specjalizującej się w piosence francuskiej Monice Węgiel nie sprawiło żadnych trudności wejście w skórę „słowika Paryża” – Edith Piaff. Zabrzmiała kultowa piosenka „Niczego nie żałuję”.

 Do kompletu brakowało tylko Franka Sinatry, ale od czegóż był Roman Spychalski… Publiczność rozczuliła kultowa piosenka „Strangers in the Night”.

Gdy temperatura rosła, a noworoczna gala zbliżała się do finału, nie mogło braknąć klasycznej rozrywkowej wiązanki: „Wielka sława to żart”, „Funiculi, funicula” i „Brunetki, blondynki…”. Wykonywali tę wiązankę wszyscy trzej śpiewacy – żywiołowo i w pełnej skali swoich głosów.

 Ale że ledwo się zakończył rok wielkiego jubileuszu polskiej niepodległości, Koncert Noworoczny miał i patriotyczny akcent – piosenkę Andrzeja Rosiewicza „Pytasz mnie” w interpretacji Moniki Węgiel. Powiało szczerą polskością.

Ponieważ jednak czas jest świąteczny – energetyczna śpiewaczka na prawdziwy finał chowała coś wzruszającego – „When a Child is born”. Wtedy w całej sali błysnęły światełka latarek – na znak, że światłość przyszła na świat w betlejemskiej stajence.  

– Ta piękna tradycja musi trwać! – zapewnił burmistrz, z kwiatami spiesząc do artystów.

 (asz)

Anna Szopińska 05.01.2019
Komentarze

Napisz komentarz

Komentarze muszą najpierw zostać zaakceptowane przez administratora. Redakcja nowytarg24.tv nie odpowiada za treść komentarzy internautów.

Zobacz również