Komunikacyjny dramat
PODHALE. 2. stycznia to dzień, w którym wielu kierowców zostawiło swoje samochody w domu albo w miejscu, do którego zdołali dojechać i zaparkować. Czas jazdy autobusem z Krakowa do Zakopanego sięgał 6 godzin. Nowy Targ i Zakopane przeżywają istny komunikacyjny paraliż.
Kto samochodem próbował dostać się z Zakopanego do Rabki, do południa zajmowało mu to ok. 7 godzin. Przejazd z jednego końca stolicy Tatr na drugi pochłaniał ok. 3 godzin. Z Jabłonki do Nowego Targu jechało się 2,5 godziny.
W samym mieście przez cały dzień „zakorkowanych” było wiele ulic, włącznie z drogami wyjazdowymi na Kraków – przez most w ul. Kościuszki i przez nowy most. Ponieważ drogi te prowadzą również do szpitala – olbrzymie problemy miały karetki, zmuszone bardzo długo przebijać się przez ul. Szaflarską. Samochody stłoczone na tej ważnej miejskiej arterii nie miały jak ustąpić miejsca ambulansom, ponieważ całe pobocze zajmują pozostawione, zasypane auta i pryzmy śniegu. W korku więzły także autobusy MZK.
Komunikacyjne zatory w mieście uległy rozładowaniu dopiero wieczorem. Ponieważ jednak prognoza nie wróży przerwy w śnieżycy, wielu mieszkańców martwi się, jak nazajutrz dojedzie do pracy z niej wróci, jak dowiezie dzieci do szkoły czy przedszkola i czy z chorymi zdoła dotrzeć do lekarza.
(asz)
Komentarze