Fiat panda z napisem i zielonym listkiem na karoserii od momentu, kiedy razem z innymi pojazdami służącymi utrzymaniu porządku i czystości w mieście został poświęcony – budzi duże nadzieje na przynajmniej zmniejszenie smogowych przykrości i zdyscyplinowanie największych zadymiaczy.

Na skutek zgłoszeń mieszkańców ekopatrol dokonuje około 40 kontroli i interwencji w miesiącu. Te działania są systematycznie opisywane w raportach. Zgłoszenia z wieczora i z nocy, kiedy patrol nie jeździ, nagrywają się na automatyczną sekretarkę i są odczytywane następnego dnia rano. Na razie, od początku sezonu grzewczego, bardzo niewielki odsetek sygnałów o zanieczyszczaniu powietrza przyniósł materiał dowodowy potwierdzający nieprawidłowości. 

– Tak naprawdę było pięć interwencji, które nadawały się do skierowania do sądu w celu ukarania lub pouczenia, a w większości przypadków był to niewłaściwy proces spalania, zła eksploatacja urządzeń, czyli zamknięte okna w kotłowni albo brak dopływu świeżego powietrza, czyli zasypane kotły bez dostępu tlenu, w których to wszystko się kisi – mówi Dariusz Jabcoń, naczelnik wydziału gospodarki komunalnej i ochrony środowiska UM w Nowym Targu. – W efekcie z komina wydobywa się czarny dym.

Miejscy kontrolerzy we współpracy z nowotarskim Alarmem Smogowym stworzyli i umieszczają na kotłach pozaklasowych naklejki informujące, jak długo jeszcze będzie możliwa eksploatacja takich urządzeń. Równolegle do tych działań idą informacje o możliwych do pozyskania dotacjach na wymianę pieców.

Wymiana źródeł ciepła to nieuchronność, ale też proces długotrwały. Tymczasem ludzie są niecierpliwi, zwłaszcza, gdy w bezwietrzne, wyżowe dni smogowa czapa wisi nad miastem, a codziennie powiększają ją wyziewy z kominów. Dlatego często padają pytania, czy ekopatrol działający w godzinach pracy Urzędu nie mógłby reagować na sygnały natychmiast, całodobowo, w momencie, kiedy powstaje zadymienie.

Decyzja o takim  funkcjonowaniu ekopatrolu musiałaby jednak zapaść już na szczeblu władz miasta.

– Taką samą zasadę przyjął Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska, uruchamiając właśnie taki całodobowy numer telefonu, na który można zgłaszać interwencje – zwraca uwagę burmistrz Grzegorz Watycha. – Natomiast – podobnie jak u nas – Wojewódzki Inspektorat nie podejmuje działań  całodobowych. Poza tym – kiedy zadymienie powstaje po zmroku – trudno czasem stwierdzić dokładnie, z którego komina wydobywa się podejrzany dym. Pracownicy Urzędu są pracownikami cywilnymi, więc nie mają możliwości siłowego wstępu na posesję i do kotłowni, żeby sprawdzić, czym dana osoba pali.

Dotychczasowe doświadczenia ekopatrolu wskazują, że przykre zadymienie powstaje podczas rozpalania pieców i bardzo rzadko jest skutkiem spalania odpadów.

– Próbkę popiołu i sadzy z komina można pobrać również w dzień, a jeśli chodzi o niemundurowanych pracowników poruszających się w nocy – myślę, że trudno byłoby nawet znaleźć chętnych… – dodaje gospodarz miasta. – Odpowiedzialność za pracowników ponosi burmistrz. Po każdym zgłoszeniu kontrola podejmowana jest na drugi dzień i można stwierdzić, czy było spalania odpadów, czy też nie. A tych, którzy narzekają, zgłaszają taką potrzebę, widzą możliwość działania w nocy – zapraszam do składania podań. 

Do tej pory ilość pobieranych próbek z palenisk i kominów limitowały wysokie koszty badań. Teraz burmistrz zapowiada zwiększenie ilości takich analiz.

Przypomnijmy, że przypadki naruszenia przepisów ochrony środowiska można zgłaszać pod dawnym numerem Straży Miejskiej: 18 26 648 88.

Natomiast jeżeli ktoś posiada jakieś zdjęcia, dowody w sprawie, a nie chce być rozpoznawalny, może je przesłać na maila: [email protected] 

Wszystkie te sygnały i materiały trafią do kontrolera z ekopatrolu.

(asz)