Kamery live
prognoza pogody

Album w hołdzie „Janosowi z Dymbna”

8 kwietnia 2017 17:33

NOWY TARG. Niezwykła postać Józefa Janosa z Dębna doczekała się pomnikowego albumu. Wyzwanie, jakim było przygotowanie takiej potężnej publikacji, na najwyższym edytorskim poziomie, podjęło krakowskie Wydawnictwo M Jana Palucha – nowotarżanina, który w młodych latach odwiedzał z ojcem samorodnego artystę w jego domu. Przy świadomości, że taki hołd dla sztuki dębniańskiego fenomenu będzie przedsięwzięciem deficytowym.

Album w hołdzie „Janosowi z Dymbna”

Inicjatorem wydania albumu jest natomiast Jacek Kubiena, fotografik współpracujący z Muzeum Etnograficznym im. Seweryna Udzieli w Krakowie, autor zdjęć do kilkudziesięciu albumów. Dębniańskiego samorodnego artystę fotografował on jeszcze w latach osiemdziesiątych i w jego posiadaniu jest cenny, dokumentalny materiał.

Tekstem o życiu Józefa Janosa wzbogaciła album Beata Zalot – dziennikarka, poetka i autorka opowiadań.

Fenomen twórczości artysty uznawanego za dziwaka i trochę odludka zgłębiła dla potrzeb pomnikowego wydawnictwa Joanna Daranowska-Łukaszewska – historyk sztuki, znawczyni sztuki nowożytnej i funkcjonujących w niej motywów, długo związana z Instytutem Sztuki Polskiej Akademii Nauk, teraz redaktorka w Polskim Słowniku Biograficznym. Swoją refleksję o sztuce Janosa z Dębna zakończyła tezą, że samorodny twórca był ucieleśnieniem egzystencjalnego lęku i wewnętrznego rozdarcia, a sztuka stała się jego ucieczką od cierpień tego świata. Dlatego osobliwością jego tworzenia powinna zająć się psychologia.

Znakomita oprawa graficzna jest dziełem prof. Władysława Pluty z krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Trudni się on grafiką artystyczną i projektowaniem, a za szatę graficzną książek był wielokrotnie nagradzany i wyróżniany.

Na promocję albumu zaprosiły do ratusza: Muzeum Podhalańskie im. Czesława Pajerskiego, Miejski Ośrodek Kultury w Nowym Targu Oddział Związku Podhalan w Dębnie i Wydawnictwo M.

Lepszej oprawy muzycznej niż dębniański Oddział Związku Podhalan, przyjechawszy ze śpiewaczą grupą i góralską kapelą – nie zapewniłby promocyjnemu wieczorowi nikt.

Ponieważ wydawaniu albumu „Janos Józef z Dymbna” patronował Starosta Nowotarski – z gratulacjami dla autorów i bukietem róż zjawił się wicestarosta Władysław Tylka.

Piotrowi Koziołowi trafiła się znakomita okazja, by wyrecytować wiersz „Inwalidek” o uznawanym za dziwaka i odludka artyście, który „dłutem wielbił Boga”.

W tym gronie rozwinęła się opowieść o samorodnym, głęboko i szczerze, choć czasem w sposób zabobonny religijnym twórcy z poczuciem swojego posłannictwa i naznaczenia przez Boga.

Wcielony jako 19-latek do austriackiej armii Józef Janos, po zakończeniu I wojny wrócił do rodzinnej wsi z traumą frontowych przeżyć i bez amputowanych po odmrożeniach palców stóp. To kalectwo i mizerna postura spowodowały, że zyskał przydomek „Inwalidek”.

Ojcowską gazdówkę, na której wychował się z czworgiem rodzeństwa, opuścił, budując sobie dom po drugiej stronie drogi, w centrum Dębna. W tym domu powstawały jego osobliwe dzieła: duże sakralne rzeźby, piety, Drogi Krzyżowe, świątki, „stolnice”, czyli płaskorzeźby i „domki”, czyli kapliczki. Nie mając snycerskich narzędzi, wykonywał to wszystko z pomocą widelców własnoręcznie przysposobionych na dłuta. Ledwo umiał pisać, jednak zostały po nim wiersze na płachtach papieru. Do wykonywania szkiców i rysunków służył mu papier z wewnętrznej części trzywarstwowych worków po cemencie.

Całkowicie pochłonięty tworzeniem, żyjąc nad wyraz skromnie, z inwalidzkiej renty, swoje prace Józef Janos sprzedawał rzadko i niechętnie. Chętnie natomiast ofiarowywał je do kościołów i kaplic, wyposażał w swoje świątki ograbione z figur przydrożne kapliczki. Mimo że za nic nie chciał oddawać swoich wytworów do muzeom – część z nich znajduje się dzisiaj w zbiorach muzeów etnograficznych Krakowa, Warszawy, Tarnowa, Łodzi, i Bochni, zajmując tam poczesne miejsce wśród cennych okazów ludowej sztuki. Jedyna wystawa jego prac odbyła się w krakowskim Muzeum Etnograficznym, w 1979 r.

Prócz wnętrza słynnego kościoła Św. Michała Archanioła w Dębnie – Janosowe dzieła można podziwiać w wielu podhalańskich kościołach, kościółkach i kaplicach: w kościołach salwatorianów, bernardynów i na Jaszczurówce w Zakopanem; w Murzasichlu, Krościenku, Rogoźniku, w szczyrzyckim opactwie cystersów. Dla kościółka Św. Anny na nowotarskim cmentarzu ojciec Romana Dziobonia zamówił u Janosa rzeźbioną podobiznę św. Leonarda, którą ten wykonał za darmo. Proboszcz kościoła pw. Matki Boskiej Anielskiej na Kowańcu zlecił mu wykonanie stacji Drogi Krzyżowej, jednak charakterny samouk – poróżniwszy się z proboszczem – zarzucił robotę w połowie. Podczas pożaru kościoła w 1983 r. jedynym ocalałym elementem wyposażenia była właśnie Janosowa rzeźba, co uznano za cud.

Nieufny wobec większości ludzi i wobec cywilizacji, całe życie spędził dębniański artysta w chałupie bez prądu i bieżącej wody. Jako że należał do świeckiego zakonu reguły franciszkańskiej, został pochowany w habicie, nieopodal kościółka wyposażonego jego dziełami.

Na promocyjnym wieczorze wspominali ziomka i krewniaka Jan Janos – jego bratanek, też rzeźbiący; prezes dębniańskiego oddziału Związku Podhalan Andrzej Kozioł oraz inni, którym dane było się zetknąć z osobliwym artystą. Dobrze, że w Dębnie zaczyna się wreszcie myśleć o izbie pamięci Józefa Janosa i że poczyniono już kroki, by – z pomocą gminy – nowemu rondu na drodze Nowy Targ – Krościenko nadać jego imię, stawiając tam obelisk upamiętniający niezwykłą postać „Inwalidka” z iskrą bożą w rękach.

/asz

NT24TV 08.04.2017
Komentarze

Napisz komentarz

Komentarze muszą najpierw zostać zaakceptowane przez administratora. Redakcja nowytarg24.tv nie odpowiada za treść komentarzy internautów.

Zobacz również